W pogodny sierpniowy poranek jedziemy dziurawą jak kielecka, ale jednak ukraińską drogą. Wszystko, aż po najmniejszą śrubkę w naszym UAZ-ie, dźwięcznie podskakuje na wybojach. Do momentu, w którym wnętrze samochodu zamieni się w rozpalony piec, zostały jeszcze jakieś dwie godziny. Przed nami coraz wyraźniej widać twierdzę.
Nagle - niespodzianka. Betonowe bloki odgradzają dalszą drogę. A więc historyczny Most Turecki, stanowiący jedyny wjazd do miasta, zamknięty. W dole, w głębokim kanionie o urwistych ścianach kilkudziesięciometrowej wysokości, wije się rzeka Smotrycz.
Most Turecki, stanowiący wjazd do Kamieńca
Po zasięgnięciu języka wiemy, że niebawem most otworzą. Trzeba więc poczekać.
Zabieramy się za śniadanie, a obrazy z przeszłości same nasuwają się przed oczy...
Obrona Kamieńca (przez Sienkiewicza opisana)
W roku 1672 potężna armia turecka przeprawiła się przez Dunaj i skierowała się na północ. Już po wypowiedzeniu wojny, zerwane zostały w Warszawie dwa sejmy i był problrm ze wsparciem dla Kamieńca. Tymczasem w sierpniu Turcy, dysponujący najlepszą techniką wojenną tamtego czasu, stanęli pod murami warowni.
Skutki wcześniejszego lekceważenia potrzeb finansowych warowni przy zerwanych w Warszawie dwóch wojennych sejmach, nie dają na siebie długo czekać. Po tygodniu ciężkiej walki załoga poddaje się.
Zgodnie z postanowieniami traktatu, żołnierze i każdy, kto chce, może opuścić miasto.
Znany z kart powieści Henryka Sienkiewicza pułkownik Jerzy Wołodyjowski, który w rzeczywistości również brał udział w obronie Kamieńca, wyjeżdża na dziedziniec, aby zebrać wojsko i przygotować je do wymarszu. Widzimy więc go, jak siedząc na koniu, wydaje rozkazy.
Nagle okolica zadrżała od potężnego wybuchu prochowni. W tym momencie wypaliły też stojące na dziedzińcu działa.Gdy chmura pyłu opadła, pozostali przy życiu zobaczyli leżące na ziemi, zakrwawione ciało Wołodyjowskiego.
Makowiecki pisze: "Cała tylnia część głowy była wyrwana, kości z czaszki i mózgu ani znaku, jedna twarz w całości się ostała". Ciało złożono w podziemiach kościoła franciszkanów. Przy czym wielu uważało, że do wybuchu świadomie doprowadził dowódca artylerii zamkowej Niemiec, major Heiking, który nie mógł się pogodzić z utratą twierdzy.
Wdowa
Pułkownik Wołodyjowski pozostawił żonę. Z tym, że była nią nie młodziutka, rezolutna Basia, znana z powieści Henryka Sienkiewicza, lecz wcześniej trzykrotnie zamężna, Krystyna Jeziorkowska. Przed oblężeniem wyjechała ona z miasta. Po śmierci Wołodyjowskiego wychodzi piąty raz za mąż. Tym razem za pisarza, Franciszka Dziewanowskiego.
Podwoje otwarte
Przyszedł oczekiwany moment, betonowe przegrody zniknęły i mamy wolną drogę do miasta. Słońce jest już wysoko, żar leje się z nieba, a w głowie kołaczą się Turcy. Lecz nie jest wytworem przegrzanego mózgu obraz, który właśnie mam przed oczami: widok minaretu przed katolicką katedrą.
Minaret i katedra w Kamieńcu Podolskim
Minaret z Matką Boską
Po zdobyciu Kamieńca rozpoczęły się trwające 27 lat rządy Tureckie. Każdy z chrześcijańskich obrządków mógł zachować po jednej świątyni, pozostałe przekształcono w meczety. W ten sposób meczetem stała się katolicka katedra, do której dobudowano minaret.
Kamieniec wrócił do Polski po pokoju w Karłowicach (1699 r.). Zgodnie z umową, minaretu nie zburzono. Ustawiono tylko na nim drewnianą figurę Matki Boskiej. Później zastąpiono ją istniejącą do dziś figurą wykutą ze złoconej miedzi.
Z czasów tureckich pochodzi też stojąca obecnie w kościele muzułmańska kazalnica, przed którą ustawiono tablicę z napisem w języku ukraińskim i polskim: "Ku pamięci Hektora Kamienieckiego
pana stolnika Jerzy Wołodyjowskiego,
że był ideałem rycerskości i szlachetności".
Na szczyt minaretu prowadzą strome kamienne schody. Z wąskiego tarasu pod figurą Matki Boskiej rozpościera się wspaniały widok na twierdzę i miasto. Można też usiąść w spokojnej zadumie na niewielkim cmentarzu przed katedrą, gdzie znajduje się kamienny obelisk w kształcie pnia drzewa, poświęcony pamięci Wołodyjowskiego.
Pozostałe dzieje Kamieńca
W wyniku drugiego rozbioru w 1792 roku Kamieniec przypadł Rosji. W 1918 roku na krótko znalazł się w granicach Polski, jednakże na mocy traktatu ryskiego miasto przypadło Związkowi Radzieckiemu, obecnie należy do Ukrainy.
Wyjazd z miasta
Słońce znalazło się nisko nad horyzontem i zaczęliśmy myśleć o powrocie.
Most, jak się okazało, zamknięty na głucho.
Chcąc wydostać się z miasta, znów zasięgamy języka. Mieszkańcy wskazują w stronę rzeki. Hmm... Może jest tam inny, tajny most, znany tylko nielicznym. Szukamy...szukamy...jeszcze raz pytamy. A więc nie ma mostu. Wyciągnięty palec młodej kobiety w obcisłych dżinsach bez wątpienia wskazuje na wodę.
Jeśli tak - wjeżdżamy w rzekę. Zobaczymy, gdzie nas ta trasa doprowadzi. Po zatoczeniu łuku pod wiszącą na stalowych linkach kładką, dojeżdżamy do drogi wychodzącej wprost z wody (czyli stamtąd, skąd jedziemy). Dalej już znaną trasą do Jazłowca...
Wbrew pozorom UAZ nie topi się, tylko wyjeżdżamy :-) Ja przeszłam przez widoczną kładkę i robię zdjęcia.
Już po drugiej stronie. Droga wyprowadza prosto z wody.
(sierpień 2003)
Dopisek z 2019r.:
Spotkałam się z internetowym zarzutem, że piszę głupoty, bo mapy google pokazują drogi wyjazdowe z Kamieńca. Hi, hi, hi - ten dopisek jest dla wszystkich ewentualnych niedowiarków. Zwróćcie uwagę na datę mojego pobytu w Kamieńcu. Otóż w tych zamierzchłych czasach nie tylko nie było żadnej sensownej drogi innej niż historyczny most i bród, lecz także nie było jeszcze map google, facebooka ani youtybe. Tak, tak, istniały takie czasy :-)